wtorek, 28 czerwca 2011

Lounge

W czerwcowym Lounge- lajfstajlowym, krakowskim magazynie opublikowano naszą recenzje z Fashion weeka. Do samego końca nie wiedziałyśmy czy nasze dość mocno subiektywne zdanie będzie się nadawać do druku, ale ku naszej radości i satysfakcji okazało się, że tak. Jeśli jeszcze nie macie dość wszechobecnego kwiku o fashion weeku zapraszany do lektury. I oczywiście obejrzenia zdjęć.

l



5 dni, 40 pokazów, międzynarodowy konkurs dla młodych projektantów, projekcje, wystawy i wykłady. Jednym słowem FASHIONPHILOSOPHY FASHION WEEK POLAND.
Za nami już czwarta edycja polskiego tygodnia mody w Łodzi. I trzeba przyznać, że za każdym razem robi się coraz ciekawiej.
Grafik jak zawsze był niezwykle napięty, dzień każdego fashionisty zaczynał się od 12, kiedy to startowały pokazy Off out of schedule. Na których swoje kolekcje przedstawiają projektanci alternatywni, wizjonerzy nie stawiający tylko na komercyjny sukces.
Off out of schedule odbywa się w starych łódzkich elektrowniach przy ulicy Tymienieckiego. Industrialne, surowe przestrzenie, gdzie nie gdzie natchnione duchem secesji dawały przedsmak tego, co można było zobaczyć, a było w czym wybierać.
Na uwagę zasługuje nieco odmienny pokaz Philipa Rotha. Na wybiegu trwał jednocześnie tradycyjny pokaz z prawej strony oraz wideo prezentacja, wyświetlana na ogromnych płachto sukienkach, które mieli na sobie modele z lewej strony. Spójność kolekcji nie została osiągnięta poprzez podobne fasony ubrań, ale przez ich wspólną estetykę.

Monika Błażusiak zaprezentowała nam przede wszystkim czernie, skóry i przezroczystości. Pomimo rozbudowanych form całość pozostała minimalistyczna. Jej kolekcja to ubrania dla świadomych modowo odbiorców, którzy jednak nie chcą krzyczeć swoją indywidualnością ani tym bardziej wyglądać na przebranych- bardzo high fashion , ale nigdy przesadnie. Projektantka drugą kolekcję zaprezentowała na Złotej Nitce, ubrania były już bardziej odważne i futurystyczne, nie pozbawione jednak surowości, która jest znakiem rozpoznawczym marki.

Monika Błażusiak
Monika Błażusiak


Jako ostatni na Off Out of schedule swoją kolekcję zaprezentował Maldoror. Jego bardzo oryginalny styl można podziwiać od 2007 roku, kiedy miał miejsce jego debiut. Cechą charakterystyczną kolekcji jest dekonstruktywizm a jej estetyka oscyluje na granicy piękna i brzydoty.
Pierwszy model- czarna, satynowa suknia do kostek- zmysłowa i bardzo kobieca wersja sutanny wprowadza nas w klimat mrocznej kolekcji, do której tym razem inspiracjami były choroby, epidemie, zapłata za grzechy oraz postać diabolicznej Diamandy Galas. Mimo, że Maldoror odszedł od recyclingu, a wszystkie materiały były nowe nie pozbył się charakterystycznych dla siebie cięć. Zszyte ze sobą kawałki różnych tkanin – lśniącej satyny, błyszczących cekinów oraz matowych materiałów czy szwy na wierzchu to w końcu jego wizytówka.

Nie możemy nie wspomnieć o Zuo Corp, które zaprezentowało się na Alei Projektantów.
Dagmara Rosa i Bartek Michalec stworzyli chyba najbardziej imponujący spektakl jaki zdarzyło nam się obejrzeć w Łodzi. Sztywne materiały budowały przestrzenne kształty płaszczy i sukienek. Każda modelka miała na sobie kapelusze imitujące nakrycie głowy zakonnicy. Inspiracją był amerykański dokument 1975r.„ Grey gardens”, w którym główna bohaterka cierpiąca na chorobę genetyczną zakrywa swoją łysą głowę specyficznie upiętymi chustami, stającymi się jej znakiem rozpoznawczym. Pokaz Zuo Corp zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na oryginalne, sztywno układające się projekty, ale również z racji zakończenia, które porwało całą widownię. Mogliśmy zobaczyć modelkę radośnie tańczącą i dyrygującą orkiestrą dętą. Wiekowi muzycy byli cudownym kontrastem do tego co zwykle oglądamy na pokazach. Aplauz publiczności jest najlepszym dowodem na to, że marce udało się zdobyć niejednego nowego klienta.

zuo corp2

zuo corp3

zuo corp
Zuo Corp


Tej jesieni wielu projektantów postanowiło stworzyć eleganckie kolekcje dla nowoczesnych bizneswoman. Świetnie skrojone, nie zbyt ekstrawaganckie,ale wciąż ciekawe ubrania zaproponowali Hector&Karger, Agata Wojtkiewicz, Grome Design, Wiola Wołczyńska, Natasha Pavluchenko, MMC Studio Design, Łukasz Jemioł, Joanna Klimas, Paprocki i Brzozowski oraz Bohoboco( jedna z najbardziej inspirujących marek tego fashion weeka).

bohoboco

bohoboco2

bohoboco3
Bohoboco

DSC_0498natasha pavluchenko
Natasha Pavluchenko

joanna klimas

joanna klimas2
Joanna Klimas

Drugą bardzo widoczną tendencją było wybranie drogi minimalistycznej. Czernie i szarości oraz ciekawe, nowatorskie formy pojawiły się na wielu wybiegach zarówno na Off out of schedule jak i Alei Projektantów. W szczególności u Konrada Parola, Michała Szulca i Nenukko.

Michał Szulc
Michał Szulc

nenukko
Nenukko


Jeśli chodzi o mocne trendy, to ich niestety zabrakło, mało było charakterystycznych motywów które moglibyśmy zaadaptować na własne potrzeby w nadchodzącym sezonie. Tym różni się nasza wersja tygodnia mody od paryskiej czy nowojorskiej. Po obejrzeniu tych zagranicznych doskonale wiemy co z czym i jak nosić. Po naszej polskiej możemy jedynie pójść do atelier i kupić gotowe ubrania projektantów bo inspiracje jakie mogłybyśmy zaczerpnąć są mało widoczne.

Projektanci nie zapomnieli o mężczyznach, których widzieli w czerniach, szarościach i brązach, bez żadnej ekstrawagancji kolorystycznej.
I tu nie zawiodła nas Monika Ptaszek. Rzuciła wyzwanie, które podjąć mogą tylko odważni odbiorcy. Modele noszący biały total look, poszarpane, nierówno zafarbowane legginsy, lśniące materiały dziergane swetry, szale oraz naszyjniki. Zniewieściale? Nic bardziej mylnego. Tylko pewny swojej męskości facet może ubrać ekstrawaganckie, nowatorsko skrojone ubrania.

Monika Ptaszek
Monika Ptaszek


Zaraz po finale konkursu „Złota nitka” odbył się pokaz specjalny Dawida Tomaszewskiego. Fama, która ciągnie się za absolwentem Akademii Mody w Londynie jest całkowicie zasłużona. Kreacje godne najsłynniejszych designerów zachwycały kunsztem wykonania.

Ta edycja fashion weeka była niestety krótsza od innych, tego jednego dnia nam niestety brakowało, mniej pokazów to mniej zachwytów i inspiracji. Być może realia polskiego świata mody nie pozwalają projektantom wystawiać się na obu edycjach? Z małymi wyjątkami, wybierają sezon letni albo zimowy.
W tym roku zaskoczyły nas również pieczone kiełbasy i karczki sprzedawane tuż obok czerwonego dywanu, a w samej hali Expo bułki z serem i szynką obok sushi. Także jak bardzo światowo by nie było, nie pozwolono nam zapomnieć o polskim ko(lo)rycie.

3 komentarze:

  1. Ehh, dlaczego polscy projektanci tak kochają minimalizm? Marzę, żeby wreszcie znalazł się ktoś o poczuciu estetyki Erdema, Matthew Williamsona lub chociażby Rosselli Jardini!
    Ludzie, co Wy widzicie w tym unisexie, mdłych szarościach i brązach, nienaturalnych udziwnieniach?! Czasy PRL'u i lata 80. już się skończyły!

    Dziewczyny, artykuł świetny, choć mogłybyście poprawić literówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne zdjęcia i artykuł też:)

    pozdrawiam
    http://ladymadonnafashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Też byłam, jako wolontariuszka :)

    OdpowiedzUsuń