Te wakacje spędziłam podróżując stopem po Hiszpanii i Portugalii. Cała wyprawa trwała 3 tygodnie, a większość nocy spędziłam na Couchsurfingu. Dla niewtajemniczonych to portal społecznościowy łączący ludzi chcących podróżować za darmo. Sprawa wygląda dość prosto - wpisujesz nazwę miasta, które chcesz zwiedzić i piszesz do ludzi, którzy tam mieszkają czy są w stanie odstąpić Ci kanapę lub pokój. Mimo, że serwis ma już parę lat dużo ludzi o nim nie wie,a biorąc uwagę ile radości dało mi poznanie wspaniałych, otwartych ludzi na drugim końcu Europy naprawdę namawiam do spróbowania.
Barcelona i absynt w knajpie, w której imprezował Dali (!).
Wiele ludzi straszyło mnie, że jeżdżenie autostopem w Hiszpanii jest niewykonalne, jednak dla dwóch dziewczyn nie stanowiło to żadnego problemu! W podróży życia towarzyszyła mi Stoki. W końcu dotarłyśmy do naszego celu czyli Porto- miasta gdzie obecnie mieszka A.
Tu czekamy na pierwszego stopa Barcelona->Walencja.
I nareszcie ukochana Andaluzja!
Znakomita wystawa w galerii Ivam w Valencji. Design in Football, nie tylko dla fanów piłki nożnej. Jednym z eksponatów - trumna z logo ulubionej drużyny, czyli miłość do grobowej deski.
Dla mnie najciekawszym elementem było 12 hipków (hipki:D) przerobionych przez 12 grup artystycznych/artystów. Jedynym zastrzeżeniem było skojarzenie z piłką nożną.
Jadąc (oczywiśćie stopem, z Walencji do Grenady zatrzymaliśmy się w zajeździe, którego zarówno okolica, jak i sama restauracja wyglądały jakby wycięte z krajobrazu Meksyku. Albo z mojego wyobrażenia Meksyku, bo nigdy tam nie byłam :).
Granadę polecam całym sercem. Miasto jest naprawdę klimatyczne, dość tanie jak na Hiszpanię, znane z przepysznych tapasów. Przy 42 stopniach, taka ciepła przekąska wystarcza zamiast obiadu.
A Alhabra, ostatni bastion arabski na półwyspie Iberyjskim zapiera dech w piersiach. Wieczory w starej, arabskiej dzielnicy to czysta magia.
Nie wiem dokładnie co to był za sklep (wciąż w Grenadzie), ale VM miał świetny.
Po drodze do Tarify zahaczyłyśmy o Gibraltar. Oprócz widoku wybrzeża Afryki i Europy w jednym miejscu, atrakcją są tam biegające wolno małpy, które kradną jedzenie. Urokliwi złodzieje...
Zwiedzanie Sewilli w sierpniu nie należy do najmądrzejszych pomysłów. Przy 44 stopniach docenienie tego uroczego miejsca jest naprawdę ciężkie. Wtedy nawet poruszanie się jest ciężkie. Oprócz znanych zabytków można się natknąć na takie piękne COŚ (do końca nie wiem co to jest, ale CHYBA centrum handlowe).
I prześliczna komoda!
Porto Porto ukochane. Kto może niech jedzie!
Zdjęcie z wysięgnika to jest to!
Omnomnom ślimaczki!
No i oczywiście szafiarstwo na koniec.
Powrót lat 90-tych witam z otwartymi rękoma i gołym brzuchem. Bluzka jest tak paskudna, że aż przepiękna.
sequin shirt - SH
jacket - Zara
shorts; bag - Stradivarius
glassess - Dorothy Perkins
Widok na Porto i moje ubrania :P.
shirt&headband - Primark
Wiele ludzi straszyło mnie, że jeżdżenie autostopem w Hiszpanii jest niewykonalne, jednak dla dwóch dziewczyn nie stanowiło to żadnego problemu! W podróży życia towarzyszyła mi Stoki. W końcu dotarłyśmy do naszego celu czyli Porto- miasta gdzie obecnie mieszka A.
Tu czekamy na pierwszego stopa Barcelona->Walencja.
I nareszcie ukochana Andaluzja!
Znakomita wystawa w galerii Ivam w Valencji. Design in Football, nie tylko dla fanów piłki nożnej. Jednym z eksponatów - trumna z logo ulubionej drużyny, czyli miłość do grobowej deski.
Dla mnie najciekawszym elementem było 12 hipków (hipki:D) przerobionych przez 12 grup artystycznych/artystów. Jedynym zastrzeżeniem było skojarzenie z piłką nożną.
Jadąc (oczywiśćie stopem, z Walencji do Grenady zatrzymaliśmy się w zajeździe, którego zarówno okolica, jak i sama restauracja wyglądały jakby wycięte z krajobrazu Meksyku. Albo z mojego wyobrażenia Meksyku, bo nigdy tam nie byłam :).
Granadę polecam całym sercem. Miasto jest naprawdę klimatyczne, dość tanie jak na Hiszpanię, znane z przepysznych tapasów. Przy 42 stopniach, taka ciepła przekąska wystarcza zamiast obiadu.
A Alhabra, ostatni bastion arabski na półwyspie Iberyjskim zapiera dech w piersiach. Wieczory w starej, arabskiej dzielnicy to czysta magia.
Nie wiem dokładnie co to był za sklep (wciąż w Grenadzie), ale VM miał świetny.
Po drodze do Tarify zahaczyłyśmy o Gibraltar. Oprócz widoku wybrzeża Afryki i Europy w jednym miejscu, atrakcją są tam biegające wolno małpy, które kradną jedzenie. Urokliwi złodzieje...
Zwiedzanie Sewilli w sierpniu nie należy do najmądrzejszych pomysłów. Przy 44 stopniach docenienie tego uroczego miejsca jest naprawdę ciężkie. Wtedy nawet poruszanie się jest ciężkie. Oprócz znanych zabytków można się natknąć na takie piękne COŚ (do końca nie wiem co to jest, ale CHYBA centrum handlowe).
I prześliczna komoda!
Porto Porto ukochane. Kto może niech jedzie!
Zdjęcie z wysięgnika to jest to!
Omnomnom ślimaczki!
No i oczywiście szafiarstwo na koniec.
Powrót lat 90-tych witam z otwartymi rękoma i gołym brzuchem. Bluzka jest tak paskudna, że aż przepiękna.
sequin shirt - SH
jacket - Zara
shorts; bag - Stradivarius
glassess - Dorothy Perkins
Widok na Porto i moje ubrania :P.
shirt&headband - Primark
Aaa, zazdroszczę. Wyprawa życia. Cool. I brawa za odwagę, mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńjeżdżenie stopem jest mega! zawsze spotka się jakiś dziwnych ludzi...
OdpowiedzUsuńO portugalii marzę!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno,ilona